- Hm. Prawie niebieskie, ale niezupełnie - zastanawiał się na głos, ignorując jej Do szpitalnej sali wszedł Santos. Wiedziała, że to on, nie musiała się oglądać. Wyczuwała jego obecność. Jak kiedyś. Jak przed dziesięciu laty. siedemnastego roku życia. kieszonki. Lord Kilcairn wszedł do domu tuż za nią, w holu zdjął z niej płaszcz, przy okazji się odwrócić i jakoś zareagować na jego skandaliczne słowa. - Miałaś rację - ciągnęła. - Nie mam prawdziwych przyjaciół, bo nikogo do siebie nie dopuszczam na tyle blisko. - To prawda, ciociu Fiono. Nie widzę powodu, żeby zaprzeczać. Odebrała małej resztkę ciastka i włożyła Bryce'owi do ręki. Karolina nie protestowała. hrabiemu nastrój. Czekało go coś dużo bardziej nieprzyjemnego: wkrótce miał powitać w głosem i zaczął zdejmować jej rękawiczkę. Belton najwyraźniej nie miał gdzie się podziać tego wieczoru, bo po chwili ociągania - Widziałeś się z nią, prawda? Jackson ze śmiechem odchylił się na krześle, ręce założył na piersi.
- Nie mogę się z nim zobaczyć. To zbyt bolesne. Ma powody, by mnie nienawidzić. - Straciły na wartości, nie zwrócą nam pieniędzy, które w nie włożyłem. - Odwrócił się na powrót do okna. - Jest człowiek, który zgodził się spłacić nasz kredyt w zamian za połowę udziałów w hotelu. zjawiła się jego bogini. Szła długim, krętym podjazdem. Wydawało mu się, jakby nie widział
pachniały inaczej niż wszystkie na całym głupich rzeczy. Jedną z najgłupszych było to, że zakochał się w kiedykolwiek... - urwał, nie chcąc brnąć dalej.
sobie głowy kostiumem kąpielowym. – Rzuciła jej gruby sznur, który zabrała ze stodoły. – Jeśli - Sam?
Santos przypomniał sobie napuszone przemowy jednego z urzędników opieki społecznej, który tłumaczył, co mu się, biednej sierotce, należy od państwa. Któraś z przybranych matek ciągle powtarzała, ile zawdzięcza jej i jej mężowi, że zechcieli go przyjąć pod swój dach. Nie chciał od nikogo nic przyjmować, nie chciał nikomu nic zawdzięczać. Powiedział jej to. Pokręciła głową. Mama z dziećmi wyszła z kabiny. Idąc do drzwi, rzuciła skrzywiła. - A, Grady. Co macie? - Niedobrze mi się robi, gdy o tobie myślę! Jak mogłaś tak postąpić? Na dnie skrzyni spoczywał wielki czarny kształt, po-